sobota, 15 stycznia 2011

A w przyszłym roku...

A w przyszłym roku, przede wszystkim i ponad wszystko, będę unikał kłopotów.

I to jest właściwie jedyne postanowienie, jakie sobie wymyśliłem. Bo tylko ono z tych wszystkich, które przyszły mi do głowy, ma jakieś wymierne korzyści. Pod słowem „wymierne”, mam na myśli takie, które przyniosą mi pożytek w najbliższym czasie, bo zwyczajnie nie lubię czekać.

Poszukałem trochę i znalazłem ranking postanowień noworocznych Polaków. Dochodzę do wniosku, że moje postanowienie, jest lepsze, a nasze społeczeństwo wcale nie myśli. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na to, co mamy na pierwszych miejscach? Schudnąć. Przecież oczywistym jest, że człowiekowi nie wytrzyma, jeśli nie zobaczy rezultatów od razu, a od razu schudnąć się nie da. Drugie - rzucić palenie. Rzucenie palenia i tak nie przynosi natychmiastowych korzyści w takim stopniu jak rzucenie kłopotów, chociaż cytując Halamę: „Po trzecim dniu niepalenia wyostrza się smak… Ciekawe jak wtedy smakują papierosy…”. Zacząć uprawiać jakiś sport – to trzecie. Tutaj brak odpowiedniej motywacji oraz niedbałość, widać gołym okiem. Jakiś sport… jeśli ktoś nie zdecyduje nawet jaki sport chce zacząć uprawiać, to nie ma mowy, aby ruszył palcem w tym kierunku. Cztery – upomnieć się o podwyżkę. A jeśli szef w swoim postanowieniu, chce obciąć koszty? I tu numer pięć – zacząć oszczędzać… Numer cztery wiąże się też z numerem sześć, który brzmi: zmienić pracę.

Ktoś teraz przyczepi się mojego postanowienia i zacznie NA SIŁĘ szukać jego słabych punktów. Otóż w moim postanowieniu istnieje aneks, który – aby brzmiał poważniej - sformułowałem w (pokaleczonym wprawdzie) języku prawniczym, a który brzmi: Jeśli jednak kiedyś noga mi się podwinie i ta sztuka nie uda (patrz Postanowienie Noworoczne, Rozdział „Unikać kłopotów” §1 Ust.1 pkt 1), to na pewno nie z mojej winy, a z winy Powodu. Ponadto zaznaczam, że z całą pewnością unikałem sytuacji, których skutkiem okazały się kłopoty.

Czym w ogóle są kłopoty? Kłopoty to ciąg zdarzeń lub sytuacji, które w sposób skuteczny potrafią ograniczyć Twoje szczęście na co dzień. To jednak bardzo ogólna definicja i niewystarczająca. Żeby była pełna, oprócz skutków, należy też dodać przyczynę. Pochopność w działaniu, decyzje podejmowane bez analizy ich następstw, a wystarczy choćby najuboższy kodeks samodyscypliny, aby zredukować liczbę swoich kłopotów.

Kłopoty są niepotrzebne. Są jak Pantofelki, oczywiście nie mówię, że Pantofelki – te małe organizmy z lekcji o środowisku w szkole podstawowej - są niepotrzebne, o nie! Wracając do rzeczy - rozmnażają się przez podział, a to oznacza, że nawet z jednego kłopotu potrafią się zrobić dwa nowe. Pantofelki jednak są tym milsze, że aby powstał nowy osobnik, to ten stary musi oddać kawałek siebie, a co za tym idzie - jest słabszy, kłopoty już niekoniecznie.

Z niepewnych wprawdzie źródeł, (a niech mi ktoś w dzisiejszym świecie znajdzie pewne) dowiedziałem się, że ponoć osiemdziesiąt procent kłopotów rozwiązuje się sama. To cztery z Twoich pięciu problemów. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to może jest w tym dużo racji. Jednak jak w każdej innej „podpowiedzi do życia” tego typu, tak i w tej, znajduje się haczyk. Trzeba wiedzieć, które z nich rozwiążą się same. Tym można dać spokój i swobodę działania, tymczasem pozostałym poświęcić więcej uwagi.

Skąd wiedzieć, które są które? Nikt nie wie. Postaram się dowiedzieć w najbliższym roku. Taka wiedza bardzo przyda mi się w realizowaniu mojego postanowienia noworocznego – Unikać kłopotów. Dobrze, że do nowego roku mam jeszcze ponad 11 miesięcy - zdążę…

Bob