wtorek, 20 stycznia 2009

Godzina 12

Godzina 12, podnoszę się z krzesła, bo gołębie działają mi na nerwy siadając na moim balkonie. Otwieram drzwi, szum tego brudnego miasta pomieszany z wiatrem uderza w uszy. Zaraz potem ptak gatunku - gołąb, rasy-balkonoosrywacz przysiada na barierce. I co, teraz się wysrasz? Pomyślałem sobie... zero wstydu, tak przy ludziach... Widzę skupienie w jego oczach, udaje, że mnie nie widzi... To ja też poudaje! Napięcie rosło, czułem jego obecność obok i właśnie wtedy, gdy wszystko wskazywało na to, że któryś z nas pęknie i albo ja wydam z siebie głośne "wypier...!", albo on wyda z siebie dużo cichszy dźwięk, coś go spłoszyło. Może jednak zachował odrobinę kultury... Szum samochodów i miasta nie ustawał, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej dzwonił w uszach. Zobaczyłem szare bloki i szary śnieg zamieniający się w szare błoto, spod którego wyłaniał się szary asfalt. O jak tu paskudnie!!!

1 komentarz:

  1. Nienawidzę gołębi! Ale w końcu to rodzina...xD

    OdpowiedzUsuń