Ach! Czerwiec! Słonko! Kwiaty! Zdaje się, że jeszcze nie tak dawno narzekaliśmy. To jeden narzekał, że zimno, drugi znów, że mokro, jakiś inny, że pół dnia traci na ubieranie się i rozbieranie; przy wychodzeniu i wchodzeniu do domu. Tymczasem temperatura już dawno dała zimie popalić i wysuszyła grunt do tego stopnia, że na zewnątrz można wyjść nawet na bosaka, a i dupsko na trawniku da się posadzić.
Nie mniej - dalej narzekamy. Na różne sposoby, ale co najmniej dwa. Według mnie narzekanie może przybrać formę zdrową i patologiczną. Zdrowa to taka, kiedy ktoś narzeka, bo ma prawdziwy powód. Powody też mogą być różne i każdy potrafi sobie na szybko kilka przykładów przedstawić, o czym jestem głęboko przekonany. Formą ciekawszą jest forma patologiczna i samo mądre słowo, jakim nazwałem ten typ, świadczy o głębokiej złożoności problemu. Człowiek, który narzeka; nazwijmy go ‘NARZEKAJŁĄ’, znajduje sobie przedmioty swojego ‘narzekalstwa’, jeden po drugim. Kiedy nie ma na co narzekać – to robi mu się szalenie nudno. Wtedy za cel stawia sobie znalezienie kolejnego obiektu ‘narzekalskich’ praktyk. ‘Narzekajła’ powie więc:
Na miły Bóg! Ile kup na chodniku, doprawdy nie da się tędy przejść! Jestem pełen nieposzanowania dla MPGK, oraz patrzę z politowaniem na właścicieli psów!
To oczywiście stopień pierwszy, z jednej strony najmniej szkodliwy, czasem okazuje się jednak – najbardziej irytującym, zapewne z powodu używania, bądź co bądź - dziwnych określeń. Dla równowagi przykład cięższy:
K*** ile tu kup! K*** zaraz w którąś wdepnę! Zas*** psy! J*** MPGK!
‘Narzekajła’ narzeka na wspomniane psie kupy i na to, że za ich zniknięciem późną wiosną kryje się spisek. Na gorący piasek na plaży, na komary nad jeziorem i na to, że w górach jest pod górę, a na nizinach nie jest z góry, na mrok po zmroku i pierwszy promień słońca rano, który nie daje spać przedzierając się przez szparę pomiędzy zasłonami. LUBI narzekać na spóźniający się autobus i na ten, który odjechał za szybko o minutę. Również na to, że czasem siedząc już w autobusie, który planowany odjazd ma za cztery minuty, nie odjeżdża minutę szybciej. Na to, że lody topią się szybciej w upał, na trzydzieści stopni Celsjusza z hakiem w pierwszej połowie lipca i na niecałe dwadzieścia cztery stopnie w drugiej połowie – kiedy to ma urlop. Że kamyczek WPADŁ DO SANDAŁA i trzeba zdjąć żeby wypadł, bo sam nie wylezie za żadne skarby, że te włosy w nosie rosną, że wieczorem w łóżku, kiedy już mu się oczka zamykają i robi się błogo, a do głowy zaczynają przychodzić niestworzone rzeczy; zaczyna swędzieć pięta i trzeba się poruszyć i podrapać, a tym samym rozbudzić. Że muchy nie bzyczą trochę ciszej, a komary trochę głośniej, żeby dało się je usłyszeć kiedy są w pobliżu, że dym z ogniska leci w twarz, a kiedy się przesiądzie to też leci w twarz. Na reprezentację w piłce nożnej, kiedy gra źle i na tą samą reprezentację kiedy gra dobrze, ale mogłaby jeszcze lepiej, bo przecież są jeszcze lepsi, a nie powinno być! ‘Narzekajła’ narzeka w końcu na innych ‘narzekajłów’, że narzekają na jakieś głupstwa i skończyć nie mogą.
Bob