czwartek, 30 czerwca 2011

Anegdotka #2 - Ustrzyki Górne - Centrum

Poranek w Ustrzykach Górnych. Pogoda nijaka - ni to słońce ni to deszcz, powiedzieć można wczesna jesień, choć środek lata. Przed sklepem o bądź, co bądź dumnej nazwie: "Centrum"; siwawy mężczyzna - twarz poniszczona, fioletowa czapka i jak się okazało - bajeczna wręcz serdeczność w głosie, z odległości kilku kroków krzyczy do drugiego:
- Co tam, panie?!
Gdy podali sobie dłonie na przywitanie, drugi o podobnej barwie głosu i wszystkiego innego, łącznie z twarzą, tylko niższy o pół głowy, rzuca krótko:
- nic to, panie!
- To dziś ja przodem? - powiedział wyższy i bez słowa z żadnej ze stron udał się do "Centrum". Dwie minuty później z drzwi sklepu wyłaniają się po kolei: dwa butelkowane, uśmiech od ucha do ucha, fioletowa czapka i słowa:
- no i co tam, panie?!
- nic to, panie!
Morał? Pan każe - sługa musi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz