sobota, 16 października 2010

O wiaderku

Gdzieś w Bieszczadach, na szlaku prowadzącym na Jasło, przy solidnie wydeptanej ścieżce leżało wiadro. Najzwyklejsze, niespecjalne. Stare, ze stalowym uchem wiszącym tylko na jednym… no właśnie, cholera.

Pragnę teraz zdefiniować, przybliżyć i opowiedzieć o ‘wiadrzanych’ uszach. Dlaczego ucho od wiadra tak naprawdę nim nie jest, a co za tym idzie - czym jest i gdzie wiadro uszy ma. Podążając za obiegową opinią oraz przekazami ludowymi, zwykły śmiertelnik ma prawo twierdzić, że ucho od wiadra, to cienka – najczęściej w kształcie podłużnego, wykrzywionego (metodą wyginania) – część łącząca w sposób półkolisty dwa najbardziej odległe od siebie krańce obwodu wiadra w miejscu, w którym to wiadro, ma swój (tu brakuje ładnych, estetycznych słów) otwór. Zastanawiając się jednak dłużej i nazywając poszczególne części wiadra tj. Ucho i zbiornik, możemy z łatwością zauważyć, że te dwa elementy, to bardzo słaba kooperacja. Do szczęścia potrzeba, śmiem twierdzić, najważniejszej części. Czemu najważniejszej? Bo zarówno bez ucha wodę w wiadrze przeniesiesz i bez zbiornika uchem się za uchem podrapiesz. Lecz bez tego elementu, nie byłoby wiadra w takim kształcie jaki znamy. Mało tego, nie byłoby wiadra wcale. Czy już wiesz? Ucho! Mało tego dwa! Oprócz jednego, o którym mowa wcześniej. Uszy na krawędzi wiadra, są integralną częścią zbiornika, oraz umożliwiają stałe zamocowanie UCHWYTU do zbiornika. Koniec wykładu oraz kropka.

Było więc metalowe wiadro, stare, bardzo stare, bardzo mocno poniszczone, pomyślałbyś – śmieć. W pogiętym metalu, rdza wygryzła dziury, przez tą dziurę, co jakiś czas wchodziły do wiadra mrówki i żuki, lecz nie zastając nic w środku wychodziły zdegustowane. Widać, że dużo przeszło, a w ostatniej być może wędrówce pomagali mu turyści. Ochoczy najpierw - widząc ów śmieć z daleka wynosili coraz wyżej, by po 5 metrach swój zapał zgasić i zostawić wiadro bliżej celu. Nie każdy brał, tak jak nie każdy lubi kminek w chlebie. Niektórzy przechodzili klnąc na śmieciarzy, że potrafili taki złom tak wysoko wtargać i zostawić. Inni zatrzymując się klęli, że wiadro dziurawe i na jagody się nie nada. Inni zaś przechodzili wyklinając MPGK… Byli też tacy, co stawali i przeklinali na czym świat stoi, że ciągle pod górę i, że w ogóle nie warto. Wielu i wiele to wiadro widziało. Ja sam pamiętam, że spotkałem je kilkukrotnie, za każdym razem coraz wyżej.

Aż do czasu. Było rdzawe wiadro, było i nie ma, nad czym ubolewam. Wiadro – symbol i drogowskaz. Widząc wiadro wiadomo było po pierwsze gdzie jestem. Po drugie, że w ogóle jestem na dobrej ścieżce. Po trzecie, że już całkiem niedaleko. Ktoś zabrał. MPGK? Może jakiś złomiarz, pokusił się na taki okaz i przyjechał aż z okolic Jasła, pod to nasze – Jasło. A może to kolekcjoner? Wiadro zyskałoby drugie życie! Ciężko powiedzieć co teraz będzie. Może ktoś życzliwy przyniesie nowe wiadro. Żeby ludzie się we mgle nie zgubili. Takie niby niepozorne wiadro, a gdy go nie ma to ból i kłopot.

obiBobiszcz

3 komentarze:

  1. Nie każdy lubi kminek w chlebie...
    To lepsze niż święto, które dziś obchodzimy.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. pożygałem sie czytając te bzdety, przeklinam dzien w ktorym przez przypadek dotarlem do tego niechlubnego zakątka interetu

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że rzygając miałeś pod ręką jakieś wiaderko.

    OdpowiedzUsuń