środa, 4 maja 2011

Krótka lekcja życia i ekonomii

I Oszczędności
Ciekawe, czy ktoś pamięta jeszcze Szkolną Kasę Oszczędnościową? Zastanawiam się, czy nadal taka istnieje i czy dzieci nadal zamiast psuć zęby na lizakach, stawiają swoje pierwsze kroki w świecie seksu i biznesu. Tak! Bo jak w pierwszej klasie podstawówki najskuteczniej zbajerować koleżankę, niż stówą na niebieskiej książeczce? Rok później sytuacja mocno się zmieniła, bo na komunie każdy dostał zegarek i pieniądze. Stówa na koncie nie robiła już takiego wrażenia jak kiedyś. Jeszcze później wpłacanie pieniędzy na SKO stało się wręcz obciachem. Po chwili namysłu; sprawa oszczędności wygląda jak sinusoida. Dziś gdy (o zgrozo!) leci mi 3 dziesiątka, znów warto (byłoby) się pochwalić, że ma się odłożone trochę grosza na koncie.

II Oszczędzanie
Logicznie myśląc - oszczędności są konsekwencją oszczędzania. Gdzieś wyczytałem, że gdyby człowiek sikał pod prysznicem, to w ciągu tylko jednej doby, zaoszczędziłby około 12 litrów wody (niewykorzystanej w spłuczce). Wystarczy na wyleczenie kaca po dużej imprezie. Ponoć pod prysznicem sika 75% Brazylijczyków… Czy Brazylijczycy dużo piją? Na pewno mają łatwiej, bo najzwyczajniej w świecie mogą sobie na to pozwolić – tyle wody w zapasie... Przykładowo Polacy dużo piją, ale już pod prysznicem nie sikają, a rano cierpią kacowe suszy-katusze.

III Oszczędnie
Kłopoty finansowe, czyli tak zwany kryzys. Może być taki jak ten, który ponoć cały czas mamy, ale politycy przekonują, że już się kończy, jednocześnie strasząc kolejnym. Lub też mniejszy – który mam wrażenie jest był i będzie. Dotyczy, dotyczył i będzie dotyczył mojego portfela na wieki wieków amen. Nie ważne jaki, zawsze wywołuje smutek i żal. A co poprawia humor i relaksuje lepiej niż zakupy, dobra impreza, wycieczka? Każda z tych rzeczy kosztuje i to często nie mało. Moja rada brzmi więc następująco: „Mając kłopoty finansowe głupotą jest żyć oszczędnie. Należy najzwyczajniej w świecie – więcej zarabiać” Et voila!

IV Oszczędzaj!
Ile razy oglądając filmy przygodowe, widzieliśmy bohaterów w ekstremalnych sytuacjach, mówiących z grobową powagą: „oszczędzaj wodę…”. Jako, że jestem zwykłym śmiertelnikiem i w tak trudnej sytuacji nigdy się nie znalazłem, mogę hollywoodzkie: „oszczędzaj wodę…” odnieść do sytuacji, z której płynie pewna lekcja. Ale po kolei. Budzisz się po imprezie i czujesz, że w głowie masz plemiona Tutsi i Hutu. Widzisz, obok łóżka butelkę do połowy wypełnioną wodą. Pomijam już fakt, czy butelka jest faktycznie w połowie pełna, czy może pusta. Ty wiesz tylko, że jest jej mało. Co robisz? Katujesz się przez trzy godziny, pijąc szklankę wody, co godzinę? Czy może wypijasz wszystko na raz, myśląc – potem się pomartwię… Przepraszam, że przykład niewyszukany, ale jak już wspominałem jestem tylko szarym numerkiem, na długiej liście w urzędzie gminy. A teraz lekcja: „nie martw się na zapas, a nuż ktoś Cię poratuje”.

Morał
Oszczędź sobie – zostaw oszczędzanie oszczędnym.

PS.Dział ekonomii Bobiscz.blogspot.com, pozdrawia koleżankę z działu biznesowego Onet, która porannym artykułem pobudziła dział ekonomii Bobiszcz.blogspot.com do tematów prawdziwie ekonomicznych,  z tropu których szybko zboczył.

2 komentarze:

  1. i to są prawdziwe lekcje Ekonomii, przez dużeeE:D Bobek znów trafia w sedno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniela pozdrawia z Piekła! Pyta o Ciebie często...

    OdpowiedzUsuń